Odkąd stało się pewne, że dojdzie na naszym kontynencie do recesji w wyniku pandemii, z którą Europa solidarnie podjęła walkę, analitycy i ekonomiści nie tylko zadawali pytania o skalę kryzysu. Pytali też: kto na tym skorzysta? Gospodarcze trzęsienie ziemi ma bowiem to do siebie, że duża część ekonomicznych dróg zostaje wtedy zasypana, ale w tym samym czasie pojawiają się nowe ścieżki rozwoju, o których świat dotąd nie wiedział. Wiele zależy od tego, kto pierwszy je zobaczy i kto pierwszy ruszy nimi w drogę. Ten wyścig trwa, nawet jeśli na razie nie jesteśmy w stanie zobaczyć ani startu, ani mety.
Cofnijmy się o sześć lat. Ubóstwo lub wykluczenie społeczne groziło co czwartemu Polakowi (9,3 milionom obywateli). Na koniec 2019 roku ten wskaźnik spadł do 18%. W 2014 roku w Polsce było aż 48% gospodarstw domowych niezdolnych do stawiania czoła nagłym wydatkom. Na koniec 2019 roku było to 26%. Nie powinno zatem dziwić, że z badań CBOS wynika, że sześć lat temu strach przed biedą czuło 34% ankietowanych, podczas gdy w 2020 roku, w czasie największego kryzysu gospodarczego w Europie od dziesiątek lat, strach ten podziela 20% z nas. Wymowny jest też fakt, że aż 37% Polaków jest spokojna o finanse i odważnie patrzy w przyszłość.
Nie stać nas na przedwczesny optymizm. Widać jednak, że pandemia nadeszła akurat w chwili, kiedy możliwości finansowe Polaków były z roku na rok coraz lepsze, co nie pozostało bez znaczenia dla tego, jak radziliśmy sobie i jak będziemy radzić sobie z kryzysem, przez który światowe gospodarki mocno hamują.
Skąd czerpać powody do optymizmu? „New York Times” podał w lipcu, że aktywność ekonomiczną sprzed Covid-u nasz kraj osiągnie w pierwszym lub drugim kwartale 2021 roku. Wciąż realna jest perspektywa, że to właśnie Polska według prognoz Komisji Europejskiej zanotuje w 2020 roku najniższy spadek PKB, czyli -4,6% przy średniej -8,3% dla UE. Dla porównania na koniec tego roku gospodarka Włoch ma się skurczyć o 11,2%, Hiszpanii o 10,9%, a Chorwacji o 10,8%. Zresztą duży spadek polskiego PKB, którego byliśmy świadkami w drugim kwartale, na tle innych krajów UE nie okazał się tak bolesny, jak we Francji czy Włoszech i na tle Unii (-14,1%) nasze -7,9% dało Polsce po Litwie i Finlandii trzeci najlepszy wynik.
Nie zmienia to jednak faktu, że świat od dawna nie widział takich liczb. Brytyjski urząd statystyczny ONS podał, że w drugim kwartale 2020 roku dynamika PKB Wielkiej Brytanii wyniosła -20,4% w ujęciu kwartalnym i -21,7% w ujęciu rocznym. Z kolei agencja Kyodo poinformowała, że w Japonii, notującej w drugim kwartale wynik -27,8% w odniesieniu do PKB z pierwszego kwartału, doszło do największej od 40 lat zapaści gospodarczej.
Już samo to powinno działać mocno na wyobraźnię. Tym bardziej że w 2004 roku, w którym Polska stawała się członkiem europejskiej rodziny, wśród analityków i ekonomistów popularna była teza, że odtąd będziemy mieli do czynienia wyłącznie ze wzrostem i rozwojem, który nie napotka żadnych większych barier. Weryfikację tego poglądu przyniósł kryzys finansowy, zapoczątkowany w 2007 roku. O ile jednak ponad dekadę temu kryzys naruszył światowy porządek, o tyle w 2020 roku światowe media coraz mniej kryją się z tezą, że porządek ten na naszych oczach zostaje całkowicie wywrócony do góry nogami.
Alexander Cooley i Daniel H. Nexon w „Foreign Affairs” zauważają, że to, na czym zbudowany był ład świata, chwieje się w posadach. Wpływ na to mają trzy rzeczy. Po pierwsze, ład zbudowany na liberalnym myśleniu nie miał konkurencji, obecnie jednak spotyka się on z otwartą krytyką, a „strażnicy dawnego porządku” muszą pogodzić się z sytuacją, w której liberalizm przestał być jedyną receptą na budowanie trwałych podwalin dla rozwoju. Po drugie, kiedy Chiny rosną w siłę, Stany Zjednoczone wciąż nie mogą uporać się ze skutkami pandemii. W The Economist czytamy „Pod koniec roku, zgodnie z prognozami OECD, gospodarka USA będzie tego samego rozmiaru co w 2019 roku, ale gospodarka Chin urośnie o 10%”. Po trzecie, w normach i praktykach, które przez „międzynarodowe społeczeństwo obywatelskie” były rozpowszechniane w świecie określanym jako świat Zachodu, zachodzą daleko idące zmiany, w efekcie normy te i praktyki nie podlegają już unifikacji i zaczynają się między sobą różnić we Włoszech, w Niemczech, Polsce, Szwecji, na Węgrzech. Powodem tego stanu rzeczy jest nie tylko podejście do pandemii, ale mogą być nim też drogi, jakie każde z tych państw wybrało, radząc sobie z kryzysem migracyjnym. Świadczy to o tym, że różne regiony, różne kraje, różne organizacje coraz częściej szukają nie uniwersalnych dyspozycji, ale rozwiązań „szytych na miarę”.
Fakt, że na przełomie sierpnia i września zaplanowano Forum Wizja Rozwoju w Gdyni, Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach, a także Forum Ekonomiczne, w tym roku, przez pandemię, z Krynicy przeniesione do Karpacza, uznaję za niezwykle symboliczne. Czas wymiany poglądów, spierania się wielu stanowisk, dyskutowania o tym, jak Polska powinna budować w przemyśle czy usługach przewagi nad innymi krajami, to zawsze jest dobry czas dla polskiego rozwoju. Zwieńczeniem tych rozmów o rozwoju i przyszłości Polski miał być odwołany niedawno, ze względu na sytuację epidemiczną, Kongres 590. Wiele z tych dyskusji i spotkań można było śledzić przez Internet. To też znak czasu – o ile pandemia zahamowała wiele procesów i wiele dziedzin znalazło się przez nią w kryzysie, o tyle wpłynęła na przyspieszenie rozwoju usług cyfrowych. Coraz więcej spraw możemy załatwić, korzystając z Internetu. Dzięki temu łatwiej nam trzymać się zasady #zostańwdomu.
Nie mniej symboliczne jest to, że Francis Fukuyama, który nie tak dawno wieścił koniec historii, teraz na łamach „Foreign Affairs” twierdzi, że wzrośnie odtąd rola państwa i programów socjalnych. W tym samym czasie zadłużenie USA doszło do 106,9% PKB. Chiny, drugi co do wielkości na świecie właściciel amerykańskich długów, rozpoczęły wyprzedaż obligacji USA, deklarując, że w wypadku konfliktu zbrojnego nie zatrzymają ani jednej z nich. Jesteśmy niewątpliwie na zakręcie historii. Nie wiemy, co się zza niego wyłoni, ale z rozmów, które toczyły się w Gdyni, Katowicach czy Karpaczu wiemy, że nikt z tym kryzysem nie poradzi sobie bez sprawnie działającej administracji.
Naturalnie, jakość działania administracji to bez wątpienia jeden z kluczy do sukcesu. Skala, jaką osiągnęły Tarcza Antykryzysowa i Tarcza Finansowa, pokazuje dwie rzeczy. Mamy do czynienia z imponującym na tle UE pakietem wsparcia dla pracodawców i dla pracowników, które działa, gdyż wiele instytucji – z PFR, BGK i ZUS na czele, wspieranymi wytrwale przez polski rząd – wykazało się nie tylko determinacją, ale też doskonale wiedziało, że najlepszy efekt przyniesie sprawna i szybka współpraca. To od współpracy zaczyna się pierwszy krok. A pierwszy krok rzadko bywa krokiem do tyłu.
Dokładnie w ten sposób patrzę na zbliżającą się fuzję, która obejmie Orlen, Lotos, a także PGNiG. Co pokazuje indeks PiS 2.0, PGNiG nie tylko w dobrym tempie przechodzi przez kryzys wywołany przez pandemię koronawirusa, ale Skarb Państwa pod koniec kwietnia w akcjach dziesięciu największych spółek na GPW miał ulokowane około 59 miliardów złotych. Wśród liderów w tej grupie było PGNiG z wynikiem 15,5 miliarda złotych. To kapitał, który dzięki fuzji, poprzez strategiczne dla kraju inwestycje, może być konsekwentnie pomnażany. Od kwietnia do sierpnia wartość portfela akcji należących do Skarbu Państwa wzrosła o 9 miliardów złotych. Zdecydowanie największy udział w tym wzroście miało PGNiG. To efekt wzrostu o ponad 40% notowań firmy. Dziś giełdowa kapitalizacja spółki gazowej zbliża się do 30 mld zł, co oznacza niemal podwojenie jej wartości w ciągu ostatnich miesięcy. Dodam, że zyski PGNiG za drugi kwartał były rekordowe, o kilka miliardów wyższe niż przed rokiem. I to nie tylko ze względu na zwróconą przez Gazprom nadpłatę za gaz dostarczany nam w latach 2014-2020.
Osobno zarówno PGNiG, jak i Orlen czy Lotos stać na dużo. Razem stać będzie na jeszcze lepsze wyniki oraz jeszcze lepsze rozwiązania. Nie za dekadę. Nie za lata. Ale od razu, kiedy powstanie duży polski koncern multienergetyczny. Fakt, że skala polskiej tarczy była tak ogromna, nie pozostał bez znaczenia dla powodzenia tego projektu. Fakt, że dzięki połączeniu powstanie w Polsce duży i silny koncern, też nie pozostaje bez znaczenia dla powodzenia takich projektów, jak Nowy Zielony Ład czy neutralność klimatyczna, które nasza ojczyzna, jako część europejskiej wspólnoty, jest zobowiązana realizować.
Wróćmy do danych i prognoz. Produkcja przemysłowa rośnie z miesiąca na miesiąc. W lipcu do poziomu sprzed pandemii brakowało już tylko 3%. Wzrost produkcji zanotowano wtedy w 20 z 34 branż przemysłowych. Wyniki z sierpnia nieco ostudziły nasz optymizm, ale i tak warto odnotować, że w ujęciu rocznym mieliśmy do czynienia ze wzrostem, a dobre wyniki zanotowały branża motoryzacyjna i spożywcza. Wrześniowe dane pokazały, że przemysł złapał oddech po sierpniowej zadyszce. Roczny wzrost o 5,9% i miesięczny aż o 15,5% napawa optymizmem choć pandemia nie odpuszcza. Mam nadzieję, że ten trend utrzyma się w kolejnych miesiącach. Równie istotny jest fakt, że 64% przedsiębiorstw deklaruje, że ich płynność finansowa wystarczy na powyżej trzech miesięcy, o 10 punktów procentowych więcej niż miesiąc wcześniej i 25 punktów procentowych więcej niż w połowie kwietnia. Oto wnioski z wrześniowego badania Polskiego Funduszu Rozwoju i Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Te pytania nasuwają się same: czy to przybliża nas do końca kryzysu? Co sprawiło, że Polska w porównaniu do innych krajów UE dobrze radzi sobie z gospodarczą zapaścią? Odpowiedź, według mnie, leży w tym, że rząd nie tylko działał bez chwili zwłoki, lecz przede wszystkim – udało się w Polsce zaprojektować rozwiązanie, w którego skuteczność nikt już chyba nie wątpi. Otóż polska Tarcza została ogłoszona po 13 dniach od wykrycia pierwszego przypadku, co było jedną z szybszych reakcji wśród państw UE. Niestety, skala pandemii rosła z dnia na dzień. Dlatego Tarcza Antykryzysowa też rosła.
Sądzę zatem, że jeśli chcemy brać udział w gospodarczym wyścigu, jeśli zależy nam, aby Polska pięła się w ekonomicznej hierarchii w górę, wzorem dla przedsiębiorstw, dla pracowników, dla usług publicznych, dla urzędów zawsze powinno być wysokie tempo i wysoka jakość. Właśnie to okazało się kluczowe w pracach nad Tarczą, choć miało też ogromne znaczenie, kiedy Tarcza weszła w życie. I jakość, i tempo powinny być dla nas drogowskazami. Nie tylko w czasie radzenia sobie z pandemią i kryzysem, ale każdego dnia. Każdego roku.